- Quincy, biuro jest twoim życiem, więc nic dziwnego, że sprawa jest

a wyraz jego

was łączy, prawda? Nadal nie wiem, w czym rzecz, ale jest coś między tobą i Shepem, co
– O innych swoich teoriach nam powiedziałeś.
strzelaniną. Poza tym według dziennika patrolu tuż po pierwszej był przy sklepie żelaznym
niedoświadczonym agentem i wiedział, że niektóre obrazy mogą tkwić człowiekowi pod
osiemdziesiąt wzrostu, lekko łysiał, miał nadwagę i chodził w pomiętych
- Co z jego klientem?
– Conner, w śledztwie na taką skalę, z taką masą dowodów zdarzają się miliony dziwnych
wypadek Gdynia przygodę z obsługą. Jakiś przepracowany boj hotelowy przestawił cyfry
też niewiele pomagał. Omal nie zabrudził mi spodni.
– Przyjechaliśmy najszybciej, jak było można. Geografia jest też dość oczywista, a
Quincy zamilkł. Rainie najwyraźniej była w podłym nastroju.
specjalna Rodman.
ich dzieci. Nie wygląda na to, żeby szczególnie lubili weekendowe odwie¬
Zamilkła.
wypadki na pomorzu

- Jeśli to jest książę, to kim pan jest?

nie okazywać. Bardzo chciała, żeby przez resztę dnia Mały Książę był równie czuły i troskliwy. Następnego ranka,
podajnika podczas pracy i ocenił, czy jutro nie będzie budził zastrzeżeń. Trzęsie tyłkiem, ponieważ to on podpisał wykonanie naprawy. Boi się, że każą mu pakować manatki, i ma rację. Dopóki jednak go nie zwolnimy, pewnie powinienem poudawać, że się przejmuję. Mam jedyny klucz do tej maszyny, zatem jako jedyny mogę ją włączyć. Wiedziałem, że te idiotyczne zasady Huffa to tylko dodatkowy kłopot. - Mówiliśmy o twoim motywie morderstwa - powiedział Beck - Nie. To ty mówiłeś. Klaps Watkins jest winowajcą, teraz już martwym. Odpuść sobie, Beck. - Z tymi słowami Chris wyszedł. 35 Siedząc w samochodzie zaparkowanym przed Dairy Queen, jedząc lody z posypką z M&M-ów, Huff wyciągnął zza pasa pistolet. Roześmiał się na jego widok z autoironią, po czym ostrożnie odłożył broń na siedzenie pasażera. Zapewne innym wydał się śmieszny, z pistoletem za pasem, ale bez skrupułów strzeliłby Watkinsowi między oczy. Ten gnój musiał umrzeć, to było z góry przesądzone. Teraz leży w kostnicy i cały ten bałagan się skończył. Huff pomyślał, że może powinien odwiedzić grób Danny'ego. Nie był na cmentarzu od dnia pogrzebu. Tak, pójdzie tam dzisiaj, zaniesie świeże kwiaty. Niedługo pewnie przyjdzie mu wziąć udział w pogrzebie Rudego, uznał ze smutkiem. Będzie mu go brakowało... Nagle przypomniał sobie o kopercie, którą szeryf przyniósł mu dziś rano. Wsadził ją do kieszeni spodni, gdy Selma poinformowała go, że Chris nocuje w domku rybackim. Chcąc jak najszybciej ostrzec syna, a potem przeczekując cały rozgardiasz, jaki nastąpił, nie pomyślał o kopercie aż do tej pory. Teraz jednak miał z głowy Klapsa Watkinsa, a Chris nie musiał się dłużej borykać z podejrzeniami o zabójstwo brata. Huff mógł się zająć sprawami Hoyle Enterprises z niepodzielną uwagą i świeżą energią. Bo chociaż kłopoty z Charlesem Nielsonem chwilowo ustąpiły miejsca inspekcji OSHA, nadal był on jedną z głównych przyczyn zamknięcia fabryki i, na Boga, zapłaci za to! Wyciągnął kopertę z kieszeni. Wewnątrz znalazł pojedynczą kartkę papieru, złożoną jak oficjalny list. Tego poranka, gdy spytał Rudego, co ten odkrył na temat Nielsona, szeryf odparł: „Wszystko jest w kopercie". Jeżeli były to wszystkie informacje, jakie zdołali zgromadzić Rudy i jego kontakt w Nowym Orleanie, nie wyglądało to zbyt imponująco. Ku rozczarowaniu Huffa, na kartce widniało jedynie kilka linijek napisanych na maszynie. - Cholera! Rudy był już stary i schorowany. Najwyraźniej przestał się przykładać do pracy. Huff miał nadzieję, że znajdzie w liście więcej pożytecznych informacji, jakieś wady lub złe nawyki Nielsona, coś, co pomogłoby przeprowadzić atak. Może był hazardzistą, oszustem podatkowym, narkomanem? Może lubił pornografię dziecięcą albo był wielokrotnie karany za prowadzenie po pijaku? Huff chciał się dowiedzieć o mrocznych wydarzeniach w życiu tego człowieka. O czymś, co rozgłoszone lub odpowiednio wykorzystane mogło zniszczyć wiarygodność Nielsona. Włożył okulary do czytania, których używał tylko wtedy, gdy był sam, i przebiegi wzrokiem po informacji, jaką zdobył szeryf Harper. Kilka sekund później przejeżdżająca obok furgonetka została niemal zepchnięta na pobocze drogi przez wóz Huffa Hoyle'a, który nagle wypadł z parkingu przed Dairy Queen. Porzucony na podłodze samochodu kubek z resztkami lodów miotał się na zakrętach, pozostawiając lepkie białe smugi na matach podłogowych. Gdy Huff dotarł do fabryki, lody zdążyły się już
ty, Lila. George obserwował, jak Lila wyłącza słuchawkę bezprzewodowego telefonu, rzuca ją na blat kuchenny i siada, zakrywając dłonią usta. Była wyraźnie zdenerwowana. - Lila? Odwróciła się, spoglądając na niego szeroko otwartymi ze strachu oczami. Przyłożyła rękę do piersi. - Nie słyszałam, jak wchodziłeś. Myślałam, że jeszcze przez kilka godzin będziesz w fabryce. Jakieś nowiny? - To ty mi powiedz. - Słucham? Skinął głową w kierunku telefonu. - Rozmawiałaś z Chrisem, prawda? Lila otworzyła usta, jak gdyby chciała coś powiedzieć, ale zamknęła je bez słowa, po czym opuściła głowę i zaczęła płakać. - Och, George, zrobiłam coś strasznego. George przemierzył pomieszczenie tak szybko, jak pozwalały mu na to jego krótkie nogi i wziął ją w ramiona, - No, no, kochanie, tylko nie płacz. Opowiedz mi o wszystkim. I Lila zrobiła to, o co prosił, zaczynając od pierwszego spotkania z Chrisem. - Było to w kabinie prysznicowej w damskiej łazience w klubie sportowym. Zapewne część mojego podniecenia wynikała z niebezpieczeństwa, że ktoś nas przyłapie. Po prostu chyba straciłam głowę, wiesz? George potrafił to zrozumieć. Sam tracił głowę zawsze, gdy patrzył na żonę. Lila nie zataiła niczego. Niektóre szczegóły były dla niego tak bolesne, że wywoływały jęk rozpaczy. Zachęcał jednak żonę do kontynuowania opowieści o znajomości z Chrisem, aż do ostatniej rozmowy telefonicznej, którą częściowo podsłuchał. - Jeśli nie spełnię jego żądania, stracisz pracę. Słyszałam, że niektórym dyrektorom i kierownikom grożą procesy kryminalne. Tobie też, George, zwłaszcza jeśli Hoyle'owie zrzucą całą winę na ciebie. Mogą cię wsadzić do więzienia. - Z jej oczu zaczęły znowu tryskać łzy. - Przepraszam, George. To wszystko moja wina. Tak mi przykro. Czy potrafisz po tym wszystkim nadal mnie kochać? Kochać ją? George uwielbiał Lilę. Była jego słońcem i księżycem, powietrzem, którym oddychał. - Nie winię cię za nic, kochanie - powtarzał raz po raz, tuląc ją do siebie, całując jej usta, wilgotne od łez oczy i mokre policzki. Nie pozwoli, żeby Lila poszła w poniedziałek do biura szeryfa. Nie chciał, żeby wszyscy w mieście się dowiedzieli, że Chris Hoyle pieprzył jego żonę. George nie zniósłby takiego upokorzenia, zwłaszcza że i tak większość ludzi spoglądała na niego z drwiną. Nie winił Lili za niewierność. Musiała z nim żyć, a dla tak pełnej życia, pięknej młodej kobiety ich małżeństwo nie mogło być fascynujące. Chris dostarczył jej dreszczyku emocji, którego nie mógł ofiarować George. O nie, to nie Lilę, ale Chrisa obwiniał o wszystko. I to Chris musiał zostać ukarany. 32 Sayre obudził dźwięk lecącej z kranu wody, dochodzący z łazienki Becka. Przysnęła na sofie w dużym pokoju. Położyła się tam, by trochę odpocząć, ale najwyraźniej zmorzył ją sen. Wiedząc,
- Pamiętam, o co pan prosił, ale nie rozumiem, o czym pan mówi.

szkolenia F-gazowe znajdował się wraz z Różą na planecie Szczęśliwego Imienia. Spotkali tam Smutną Dziewczynę.
sierocińcu było pozbawione smaku, ale Huff za każdym razem wylizywał talerz do czysta. Dzięki regularnym posiłkom zaczął rosnąć. Gdy w wieku trzynastu lat uciekł z sierocińca, wyprzedzał swoich rówieśników zarówno pod względem wzrostu, jak i wiedzy. Resztę wykształcenia, w tym prawdopodobnie najważniejsze lekcje w jego życiu, zdobył z doświadczenia. Utrzymywał się sam, dzięki własnemu rozumowi i sprytowi. Potrafił zapewnić sobie dach nad głową i pożywienie, podczas gdy inni nastoletni chłopcy stresowali się trądzikiem. Wsiadł do pociągu, w nieznanym kierunku. Tak się złożyło, że transport zatrzymał się w Destiny, w celu rozładunku kilku wagonów wypełnionych złomem, zakupionym przez odlewnię Lyncha. Huff nie wiedział nawet, w jakim znalazł się stanie, ale gdy przeczytał nazwę miasta na tablicy przybitej do wieży wodnej, uznał to za omen. Natychmiast zdecydował, że tutaj właśnie się osiedli. Nie miał żadnego doświadczenia w metalurgii, lecz odlewnia Lyncha była jedyną fabryką w mieście i jedynym miejscem, gdzie były wolne posady. Huff uczył się szybko i wkrótce zwrócił na siebie uwagę Lyncha. - W wieku dwudziestu pięciu lat zostałem jego prawą ręką - powiedział Rudemu. - Przez kolejne kilka lat próbowałem wbić mu do głowy co nieco wiedzy o interesach. Dżentelmen, który ostatecznie został teściem Huffa, nie należał do wizjonerów. Robił, jak to sam mawiał, „cholernie dobre pieniądze" na swoim przedsiębiorstwie i to go satysfakcjonowało. Niewielkie ambicje pana Lyncha były powodem nieustannej frustracji Huffa, który dostrzegał rozwój rynku i wiedział, że przechodzi im przed nosem szansa zaopatrywania go w materiał, na który wzrasta popyt. To właśnie było przedmiotem wiecznych sporów między nimi. Rozwój i zwiększenie produkcji nie leżały w planach pana Lyncha. Był zadowolony z obecnego stanu rzeczy. Huff miał w sobie mnóstwo energii i dalekosiężne plany. W sprawach finansowych jego teść wykazywał bardzo konserwatywne podejście, tymczasem Huff wyznawał jedną z głównych zasad ekonomii, głoszącą, iż aby zarobić pieniądze, trzeba je najpierw wydać. Żaden z nich nie miał wątpliwości co do jednego - że to stary Lynch trzymał kasę. Huff poza pensją nie miał ani grosza, w związku z tym ostatecznie liczyła się wyłącznie opinia jego przyszłego teścia. Dopiero nieszczęście dało Huffowi szansę do działania. Gdy wylew sparaliżował Lyncha, przejął kontrolę nad produkcją. Wszyscy śmiałkowie, którzy odważyli się zaprotestować, zostali zwolnieni w trybie natychmiastowym. Pan Lynch, choć niezdolny się wysłowić przez ostatnie trzy lata życia, zdążył jeszcze zobaczyć, jak jego przedsiębiorstwo rozrasta się czterokrotnie i przynosi tyleż więcej pieniędzy rocznego zysku, jedyna zaś dziedziczka Lynchów, jego córka Laurel, poślubia mężczyznę, który spowodował ten niezwykły postęp. - Miałem trzydzieści lat, kiedy umarł pan Lynch - powiedział Huff do Rudego. - Dwa lata później wprowadziłem swoje nazwisko do nazwy przedsiębiorstwa. - Zawsze miałeś zdrowe ego, Huff. - Do diabła, przecież zapracowałem na to. Miałem pełne prawo. Rudy wpatrzył się w swoją szklankę. - Zaprosiłeś mnie tutaj, żeby pogadać o starych czasach? - spytał. - Nie. Jesteś tu, żeby mi wytłumaczyć, co się, do diabła, dzieje. Ten twój nowy detektyw prześladuje Chrisa, a ty na to pozwalasz. Dlaczego? Za mało ci płacę? - Nie o to chodzi, Huff. - Więc o co? - Umieram. - Rudy wychylił pozostałą whisky i zaczął obracać pustą szklankę w dłoni. Huff był zbyt zaskoczony, żeby coś powiedzieć. Wreszcie Rudy spojrzał na niego nieufnie. -
- Jaki przyjaciel?! A co on ma? Ma może jakieś gwiazdy? - zainteresował się nagle Bankier.
Spojrzał na nią, a jego oczy błysnęły dziwnie.
Ona też była szczęśliwa, chociaż po twarzy spływały jej łzy i kapały na otwartą gazetę. Miała rację. Dokonała wła¬ściwego wyboru. Tylko że to tak strasznie bolało...
rozgrzewka przed treningiem - Oczywiście. Sam po nią pojechałem i przywiozłem ją do Broitenburga na pogrzeb.
- A co sądzi Pijak i Badacz Łańcuchów? - Mały Książę chciał poznać zdanie kolejnych przyjaciół.
- Najlepsze miejsce na ziemi, co?
Lepiej zrobi, biorąc się do pracy. Wystarczyło jednak, by jego wzrok padł na monitor z planem systemu kanałów nawadniających, a natychmiast zaczynał myśleć o Henrym, a skoro o nim, to i o...
Małym Księciu. Pokazał list Róży i poprosił, by udała się z nim w ponowne odwiedziny do Pijaka. Róża zgodziła
https://fashionistki/jak-wygladaja-niebezpieczne-pieprzyki-zdjecia/

©2019 www.pod-przyjemny.zgorzelec.pl - Split Template by One Page Love